Ledwo wyszliśmy z domu, a mama już z potem na czole, ładuje mnie do samochodu. I siup jedziemy. Jedziemy, jedziemy, jedziemy i stop! Stoimy, stoimy, stoimy, stoimy i stoimy. Mama denerwuje się i mówi, że spóźnimy się przez ten korek! Bardzo nie chciałem się spóźnić, bo punktualność to złota cecha, więc zacząłem wyć jak syrena! Chciałem, żeby inni pomyśleli, że jedziemy na sygnale, i że jesteśmy pojazdem uprzywilejowanym. Niestety nikt się nie nabrał i nikt nas nie przepuścił. Więc staliśmy, a ja nadal wyłem - tym razem z rozpaczy!
Jakoś udało się przetrwać ten korek i przy najbliższej możliwości wcisneliśmy gaz do dechy, żeby nadrobić czas. Punkt ósma i jesteśmy jakimś cudem na miejscu. To znaczy na ulicy docelowej, ale Wojewódzkiej Przychodni Niedowidzenia i Leczenia Zeza brak. W końcu po 20 minutach udało nam się ją odnaleźć. I muszę Wam powiedzieć w tajemnicy, że to mnie badali wzrok i podejrzewają mnie o wszystkie możliwe przypadłości tego świata, a mama sama powinna się zapisać do tej przychodni! Cztery razy przejeżdżała obok niej i jej nie widziała!!! Jakimś cudem w końcu ją zauważyła i jeszcze bezczelnie twierdziła, że tej przychodni jeszcze kilka chwil wcześniej nie było, że się jakimś dziwnym sposobem nagle wyłoniła zza domów.
Więc z poślizgiem, ale dotarliśmy. W przychodni zakrapiali mi trzy razy oczy w 15 - minutowych odstępach, a następnie wsadzili metalowy rozwieracz w oko i świecili światłem. Nawet zbytnio nie płakałem. Dali jakieś tam znieczulenie, a mama mówi, że podobno osoby z zespołem Downa mają wyższy próg bólu. Tak jej przynajmniej mówiła Pani genetyk. Ale to wszystko nieprawda! Ja zwyczajnie jestem Dzielnym Chłopcem i się niczego nie boję!
Co się okazało? Że retinopatii wcześniaczej nie mam, i że zaćmy, która lubi się przyczepić do tego tak zwanego Trzeciego Chromosomu, też póki co brak. Jedyne co zauważyła lekarka, że moje oczy są ubogie w pigment. Patrzyła to na mnie, to na mamę i stwierdziła, że to trochę przez zespól Downa, trochę przez naszą jasną karnację. Niektórzy twierdzą, że jestem rudawy, szczególnie pod słońce. Wiem, wiem, nie dość, że zespół to jeszcze rudy, ale co zrobić, życie! Przecież nie wyskoczę z łóżeczka. Babcia Jola mówi, że to rude, wredne geny dziadka. Rude, ale jak twierdzi babcia - przystojne, więc śpię spokojnie:)
Uwielbiam sposob w jaki piszesz Diana :-), a w Witku to sie zakochalam, rudym czy tez nie :-)))
OdpowiedzUsuńDziękujemy! Strasznie mi miło, że sie podoba;) pozdrawiamy😄
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa tam nie wiem. Od kiedy go znam, nosi platynę, więc nie wiem. Ja tylko tak słyszałam!
UsuńŚwietny tekst, do tego piszesz z humorem i dystansem, o który niełatwo. Więcej prosimy :)
OdpowiedzUsuńDziękuje, cieszę sie, ze sie podoba:) aż chce sie pisać wiecej i wiecej. Pozdrawiamy!
UsuńPrzecież rudy jest piękny! Wiewióra
OdpowiedzUsuńps. Ucałowania dla całej rodziny!
Ależ oczywiście, że tak! Jestem tego samego zdania! Pozdrowienia Fiefiorko, fajnie, że nas podczytujesz:)
UsuńCześć Witek ;) Jakiś lewy ten Twój trzeci chromosom, bo przystojniak z Ciebie :D Buziaki od blogowej cioci ;)
OdpowiedzUsuńWitku, uwielbiam Twoje opowieści! A rude - piękne, sama się czaję by rudą się stać ;)
OdpowiedzUsuńSprawdzajcie oczyska Witkowe, bo nasz Teo identycznie miał za mało pigmentu,żadnej zaćmy itp, a po 6 miesiącu ni z gruszki, ni z pietruszki- grom z jasnego nieba_ w lewym oczku -15!!! ( miesiąc wcześniej wszystko było ok!) Teraz męczymy sie z soczewkami i ciągle zbieramy kasę na następne...Nie zasypiajcie gruszek w popiele i sprawdzajcie oczy co miesiąc! Oby Witek miał zdrowe oczy, zyczymy mu z całego serca...Babcia Teosomka
OdpowiedzUsuńBabciu Teosomka! Bardzo dziękujemy za informacje! Bardzo mądre spostrzeżenie! Jak dobrze, że nie jedna, nie dwie, tylko trzy Babcie nad nami czuwają! Postaramy się prywatnie kontrolować oczka - niestety na NFZ nas nie przyjmą już. Dopiero jak skończy roczek. A załapał się tylko dlatego, że jest wcześniakiem. Pozdrowienia serdeczne i trzymamy kciuki za oczka Teo!
Usuń