wtorek, 30 września 2014

Ślepa mama, mało pigmentu i rude geny!

Dzisiaj rano znowu zamieszanie. Mama krzątała się po domu już od piątej rano i szykowała nas wszystkich do wyjścia. Tata do pracy, Helena do przedszkola, a my z mamą do lekarza. Oczywiście wyjście z domu nie obyło się bez przeżyć już charakterystycznych dla mojej rodziny, ale tym razem Wam tego oszczędzę. Muszę tylko Wam powiedzieć, że oni są nieźle roztrzepani!
Ledwo wyszliśmy z domu, a mama już z potem na czole, ładuje mnie do samochodu. I siup jedziemy. Jedziemy, jedziemy, jedziemy i stop! Stoimy, stoimy, stoimy, stoimy i stoimy. Mama denerwuje się i mówi, że spóźnimy się przez ten korek! Bardzo nie chciałem się spóźnić, bo punktualność to złota cecha, więc zacząłem wyć jak syrena! Chciałem, żeby inni pomyśleli, że jedziemy na sygnale, i że jesteśmy pojazdem uprzywilejowanym. Niestety nikt się nie nabrał i nikt nas nie przepuścił. Więc staliśmy, a ja nadal wyłem - tym razem z rozpaczy!
Jakoś udało się przetrwać ten korek i przy najbliższej możliwości wcisneliśmy gaz do dechy, żeby nadrobić czas. Punkt ósma i jesteśmy jakimś cudem na miejscu. To znaczy na ulicy docelowej, ale Wojewódzkiej Przychodni Niedowidzenia i Leczenia Zeza brak. W końcu po 20 minutach udało nam się ją odnaleźć. I muszę Wam powiedzieć w tajemnicy, że to mnie badali wzrok i podejrzewają mnie o wszystkie możliwe przypadłości tego świata, a mama sama powinna się zapisać do tej przychodni! Cztery razy przejeżdżała obok niej i jej nie widziała!!! Jakimś cudem w końcu  ją zauważyła i jeszcze bezczelnie twierdziła, że tej przychodni jeszcze kilka chwil wcześniej nie było, że się jakimś dziwnym sposobem nagle wyłoniła zza domów. 
Więc z poślizgiem, ale dotarliśmy. W przychodni zakrapiali mi trzy razy oczy w 15 - minutowych odstępach, a następnie wsadzili metalowy rozwieracz w oko i świecili światłem. Nawet zbytnio nie płakałem. Dali jakieś tam znieczulenie, a mama mówi, że podobno osoby z zespołem Downa mają wyższy próg bólu. Tak jej przynajmniej mówiła Pani genetyk. Ale  to wszystko nieprawda! Ja zwyczajnie jestem Dzielnym Chłopcem i się niczego nie boję!
Co się okazało? Że retinopatii wcześniaczej nie mam, i że zaćmy, która lubi się przyczepić do tego tak zwanego Trzeciego Chromosomu, też póki co brak. Jedyne co zauważyła lekarka, że moje oczy są ubogie w pigment. Patrzyła to na mnie, to na mamę i stwierdziła, że to trochę przez zespól Downa, trochę przez naszą jasną karnację. Niektórzy twierdzą, że jestem rudawy, szczególnie pod słońce. Wiem, wiem, nie dość, że zespół to jeszcze rudy, ale co zrobić, życie! Przecież nie wyskoczę z łóżeczka. Babcia Jola mówi, że to rude, wredne geny dziadka. Rude, ale jak twierdzi babcia - przystojne, więc śpię spokojnie:) 

12 komentarzy:

  1. Uwielbiam sposob w jaki piszesz Diana :-), a w Witku to sie zakochalam, rudym czy tez nie :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy! Strasznie mi miło, że sie podoba;) pozdrawiamy😄

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam nie wiem. Od kiedy go znam, nosi platynę, więc nie wiem. Ja tylko tak słyszałam!

      Usuń
  3. Świetny tekst, do tego piszesz z humorem i dystansem, o który niełatwo. Więcej prosimy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, cieszę sie, ze sie podoba:) aż chce sie pisać wiecej i wiecej. Pozdrawiamy!

      Usuń
  4. Przecież rudy jest piękny! Wiewióra
    ps. Ucałowania dla całej rodziny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ oczywiście, że tak! Jestem tego samego zdania! Pozdrowienia Fiefiorko, fajnie, że nas podczytujesz:)

      Usuń
  5. Cześć Witek ;) Jakiś lewy ten Twój trzeci chromosom, bo przystojniak z Ciebie :D Buziaki od blogowej cioci ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Witku, uwielbiam Twoje opowieści! A rude - piękne, sama się czaję by rudą się stać ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Sprawdzajcie oczyska Witkowe, bo nasz Teo identycznie miał za mało pigmentu,żadnej zaćmy itp, a po 6 miesiącu ni z gruszki, ni z pietruszki- grom z jasnego nieba_ w lewym oczku -15!!! ( miesiąc wcześniej wszystko było ok!) Teraz męczymy sie z soczewkami i ciągle zbieramy kasę na następne...Nie zasypiajcie gruszek w popiele i sprawdzajcie oczy co miesiąc! Oby Witek miał zdrowe oczy, zyczymy mu z całego serca...Babcia Teosomka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Babciu Teosomka! Bardzo dziękujemy za informacje! Bardzo mądre spostrzeżenie! Jak dobrze, że nie jedna, nie dwie, tylko trzy Babcie nad nami czuwają! Postaramy się prywatnie kontrolować oczka - niestety na NFZ nas nie przyjmą już. Dopiero jak skończy roczek. A załapał się tylko dlatego, że jest wcześniakiem. Pozdrowienia serdeczne i trzymamy kciuki za oczka Teo!

      Usuń